Kamień z serca... uff udało się ;-)
Dzisiaj mieliśmy dzień pełen wrażeń i zaczynają cieszyć pierwsze widoczne efekty. Obiecałam fotki, ale internet się zbuntował więc spróbuje jutro ale najważniejsze, że fundamenty wylane i nie muszę śledzić prognozy pogody, która i tak była naszą zmorą a teraz już tak bardzo nam na niej nie zależy :P Wszystko poszło zgodnie z planem choć dowiedziałam się później że przespałam ranny deszcz, po którym nawet nie było śladu jak wstałam. Na szczęście kopanie od 4:30 szło całkiem nieźle i Pan wyrobił się do przyjazdu betonu, więc zgrało się wszystko superowo. Nie obyło się oczywiście bez kontuzji- otóż mój kochany mąż trafił mnie przypadkowo kamieniem i paluch u nogi podwoił swoją objętość ale zobaczymy jak będzie jutro :) Na razie nie czuję tylko połowy stopy ;-D